Kiedy człowiek przyjmuje się do pracy wymagają od niego mnóstwa zaświadczeń, poświadczeń, oświadczeń, badań, podpisów, wypisów, odpisów, wyciągów, świadectw, danych, zdjęć i różnych innych pierdół.
Powiedzcie mi, jakie kwalifikacje może mieć ktoś kto wymyślił coś takiego?
Z pewnością nie zażądali od niego badań od psychiatry.
Żałosne.
Albo jak uwierzyć w rzetelność firmy która na szyldzie potrafi napisać:
Nie chce mi się z nimi gadać…